Relacja 2023 i wskazówki dla żeglarzy. W tym artykule postaramy się w kilku słowach zrelacjonować nasz rejs na katamaranie po greckich wodach (kwiecień 2023) oraz podzielić się z Wami praktycznymi wskazówkami przydatnymi podczas rejsu w Grecji. Wyspy Sarońskie to popularna trasa na początek żeglarskiej przygody z Grecją. Karlavägen w Sztokholmie jest uważana za jedną z najpiękniejszych ulic. To właściwie bulwar z pasem zieleni pomiędzy dwoma pasami ulicy. Karlavägen jest porównywana do paryskich bulwarów. Większość zabudowy tej ulicy powstała pod koniec XIX wieku. Są to przepiękne kamienice w stylu neorenesansowym. Niektóre z nich to prawdziwe perły architektury. Lwia część zajęta jest przez różne firmy. Na parterze znajdują się lokale użytkowe. Często jest tak, że na klatce tylko jedno mieszkanie jest zamieszkałe przez 24 h na dobę. To świetna miejscówka, w której ceny lokali sięgają niebotycznych cen. Jedną z kamienic upodobały sobie siły nadprzyrodzone. Budynek z numerem 60 już z daleka wyróżnia się swoim posępnym wyglądem. Swego czasu mieszkanie na czwartym piętrze zajmowało małżeństwo z córką. Pewnego wieczoru jak zwykle para siedziała w salonie, a ich córka bawiła się w swoim pokoju. Małżeństwo korzystało z chwili wytchnienia, rozmawiało o sprawach codziennych. Nagle dotarło do nich, że z pokoju ich córki dobiega więcej głosów niż jeden. Ok Mała mogła naśladować czyjś głos tyle, że….tych głosów było zbyt wiele. Szybko wstali i pobiegli do pokoju Małej. Zobaczyli to, czego się spodziewali. Ich dziecko siedziało na podłodze. Samo. Dziwne było tylko to, że dziewczynka wpatrywała się kąt pokoju. Zupełnie tak, jakby ktoś albo coś tam siedziało. Przez kilka następnych dni nic się nie działo. Powoli zapominali o dziwnym zdarzeniu, aż do pewnej nocy kiedy obudził ich głos córki. Mała znowu z kimś rozmawiała! Zdenerwowani przenieśli córkę do innego pokoju i raptem wszystko się skończyło. Po kilku latach do rodziny przyjechali krewni. Dziewczynka tymczasowo musiała wrócić do swojego dawnego pokoju. Długo nie mogła zasnąć. Czuła, że coś jest nie tak. Nagle z ciemności wyłoniła się twarz starej kobiety. Popatrzyła na dziewczynkę surowo i zniknęła. To był ostatni raz kiedy spała w tym pokoju. Po śmierci rodziców dziewczyna sprzedała mieszkanie. Nie chciała tu dłużej mieszkać. Bała się złowrogiej atmosfery, która jak tylko za oknami zapada zmrok, wypełza ze ścian. Ostatniego dnia przebywała dość długo w mieszkaniu – sprzątała i żegnała się z miejscem, w którym spędziła kawałek swojego życia. Gdy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, zeszła na dół do samochodu, w którym czekała na nią koleżanka. Już miały ruszać kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że zapomniała bukietu kwiatów. Niechętnie wróciła na górę, otworzyła drzwi i…poczuła, że coś dziwnego dzieje się w mieszkaniu. Czuła, że coś nie życzy sobie jej obecności. Dziewczynę ogarnął strach, ale weszła do środka. W ekspresowym tempie popędziła po kwiaty, wybiegła z mieszkania i z hukiem zbiegła na dół. Nawet nie zaczekała na windę. Więcej już tu nie wróci. Nie wiadomo kto/co i dlaczego tutaj straszy. Czy są to byli mieszkańcy tej kamienicy? Nikt nic nie wie na ten temat i pewnie nigdy się nie dowie…

Pytanie o przyszłość Grecji w strefie euro jest obecnie najważniejszym, jakie stawiają i Szwecji, [w:] Europejska integracja monetarna od A do Z, red. W. Pacho, Warszawa 2009, s. 249-268.

Wspaniały zachód słońca, dzika plaża, albo porywający widok na górską dolinę, namiot i Wy. No to co, rozbijamy się? Ten wieczór będzie zapadnie w pamięć na długo. I w dodatku nocleg nic nie kosztuje. Nie wiadomo tylko, czy jest legalny. No właśnie, jest czy nie jest? Spis treści1 Nocowanie na dziko. Dlaczego warto?2 Gdzie można nocować na dziko w Europie?3 Albania4 Andora5 Anglia6 Austria7 Białoruś8 Belgia9 Bośnia i Hercegowina10 Bułgaria11 Chorwacja 12 Cypr13 Czarnogóra14 Czechy15 Dania16 Estonia17 Finlandia 18 Francja19 Grecja20 Hiszpania21 Holandia22 Islandia23 Irlandia i Irlandia Północna24 Kosowo25 Łotwa26 Litwa27 Luxemburg28 Lichtenstein29 Macedonia30 Malta31 Niemcy32 Mołdawia33 Norwegia34 Polska35 Portugalia36 Rumunia37 Rosja38 Serbia 39 Słowacja40 Słowenia41 Szkocja42 Szwajcaria43 Szwecja44 Turcja45 Ukraina46 Walia47 Węgry 48 Włochy Nocowanie na dziko. Dlaczego warto? Nocowanie na dziko to ważna część samodzielnego podróżowania. Rozbijanie namiotu w miejscach odosobnionych, z dala od innych daje to, co w podróżach wszyscy tak bardzo uwielbiają – poczucie swobody, spokój, intymność i bliskość przyrody. Czasem to właśnie ekscytujące miejsca, w których spaliśmy w namiocie przeradzają się w najlepsze podróżnicze wspomnienia. Nocleg w drodze na najwyższy szczyt Kosowa – Djeravicę To także jeden z lepszych sposobów na niskobudżetowe podróżowanie. Kto potrafi zamienić dostęp do łazienki, gniazdek elektrycznych, recepcję 24h i klimatyzację na brak poczucia bezpieczeństwa, sanitariatu i dołoży kilka kg do wagi plecaka, oprócz wspomnianych wyżej wrażeń zatrzyma także całkiem pokaźną ilość gotówki. Gdzie można nocować na dziko w Europie? Żeby ułatwić wybór kraju pod podróże z namiotem sprawdziłem obowiązujące przepisy i zwyczaje europejskich państw. W niektórych kategorycznie nie wolno się rozbijać, w innych nie wolno, ale są wyjątki, są wreszcie i te, w których w namiocie pod lasem można spędzić i całe wakacje. Przepisy o nocowaniu na dziko nie zmieniają się zbyt często, więc jest spora szansa, że to zestawienie posłuży Wam bardzo długo. Gdzie mogłem skorzystałem z przepisów prawnych i komentarzy oficjalnych stron turystycznych krajów. Jeśli nie udało mi się znaleźć takich informacji porównywałem opinie i dyskusje z różnych forów i portali. Oto zestawienie wszystkich europejskich krajów, z którego dowiecie się gdzie można nocować na dziko. Albania Tak. Albańczycy sami bardzo chętnie spędzają czas wolny na łonie natury i biwakują. Poza niektórymi obszarami chronionymi nie ma żadnych przeciwwskazań przed nocowaniem na dziko. Andora Nie. Nocowanie na dziko w Andorze jest nielegalne. Wolno to robić jedynie w okolicy schronisk, ale pod warunkiem, że w schroniskach nie ma już wolnych miejsc. Anglia Nie. Angielskie przepisy generalnie zabraniają biwakowania na dziko. Rozbijanie biwaków jest jedynie tolerowane i akceptowane w górach, powyżej linii zabudowań. Jeżeli natomiast chcecie rozbić się na czyjejś prywatnej ziemi musicie zapytać o pozwolenie. Austria Nie. Ogólnie, rozbijanie się na dziko jest w Austrii zabronione prawnie. Można w razie wyjątku spędzić na dziko jedną noc bez namiotu, ale pozostawanie w tym miejscu dłużej będzie już niezgodne z przepisami. Taki biwak można odbyć tylko poza terenem parków narodowych. Białoruś Tak. W Białorusi nocowanie na dziko jest legalne. Sprzyjają temu nie tylko prawo i ogromne, dzikie przestrzenie. Belgia Nie. Przepisy belgijskiego prawa nie pozwalają na nocowanie na dziko. Bośnia i Hercegowina Tak. W Bośni nie ma prawnych przeciwwskazań dotyczących biwakowania. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym, gdyż wiele obszarów w Bośni wciąż pozostaje zaminowana. W wyborze miejsca do spania na dziko mogą zawsze pomóc miejscowi i w razie niepewności lepiej skorzystać z ich porad. Bułgaria Nie. Ale mimo że prawnie spanie na dziko jest zabronione w rzeczywistości wiele osób to robi i nikt nie próbuje zbytnio ingerować w ten stan rzeczy. Przez miejscowych, szczególnie w górach i nad morzem rozbijanie namiotu jest tolerowane i akceptowane. Chorwacja Nie. Chorwacja nie pozwala na rozbijanie się na dziko. A już na pewno nie próbujcie na wybrzeżu. Cypr Tak. Na Cyprze rozbijecie się na dziko spokojnie wszędzie tam, gdzie nie jest to wyraźnie zakazane. Czarnogóra Nie. Nie wolno tego robić, ale w wielu miejscach nikt nie powinien robić problemu turystom biwakującym na dziko. Mniej przyjemnie może skończyć się rozbicie namiotu na wybrzeżu. Czechy Nie. Przepisy podobne do austriackich. Dania Tak i nie. Nie jestem do końca przekonany jak to jednoznacznie określić. Może ocenicie sami. Dania ma takie zasady, jeżeli chodzi o nocowanie w publicznej przestrzeni jeżeli chcecie nocować na dziko w dowolnym miejscu, które nie jest czyjąś prywatną własnością nie może to być nocleg w namiocie, ani niczym “namiotopodobnym” w namocie można nocować w miejscach oznaczonych “Frie teltningsområder”. To specjalnie przestrzenie przygotowane przez komórkę Ministerstwa Środowiska i Żywności Danii. W Danii działa ponad 1000 niewielkich pól namiotowych, z których mogą korzystać turyści niezmotoryzowani. Są to przeważnie fragmenty pól rolników. Koszt noclegu za osobę wynosi do 30 koron duńskich. Mapę pól namiotowych w Danii znajdziecie tutaj. Niestety opis tylko w języku duńskim. Estonia Tak. W Estonii noclegi na dziko w namiocie są legalne. Dzikie noclegi są istotnym elementem estońskiej kultury, więc raz, że pozwala na to prawo, dwa nie powinniście mieć żadnych problemów ze strony miejscowych. Finlandia Tak. Jedynym warunkiem nocowania na dziko w Finlandii jest utrzymanie odpowiedniego dystansu od prywatnych działek i ludzkich osiedli. Finlandia ma również znakomitą sieć darmowych domków noclegowych, nad czym rozpływałem się w zeszłym roku. Nocleg pod wiatą | Finlandia Francja Nie. Prawo nie pozwala na spędzanie nocy na dziko. Grecja Nie. Prawo zabrania nocowania na dziko w Grecji. Ale czy jest to przestrzegane? Grecja jest jedną z największych niewiadomych na tej liście. Z jednej strony przeczytałem wiele opinii, że nocowanie na dziko jest akceptowane i tolerowane. Sam pamiętam nawet taką sytuację z Półwyspu Chalkidiki: rozłożyliśmy graty do spania na dziko, podszedł do nas policjant, ale nie zwrócił nawet uwagi. Z drugiej nie brakuje też komentarzy o karach, mandatach a nawet sprawach sądowych. Szczególnie odradza się nocowania w pobliżu popularnych plaż. Hiszpania Tak. Żeby nocować na dziko w Hiszpanii był legalny trzeba spełnić kilka warunków: nie więcej niż trzy namioty, bądź samochody w jednym miejscu nie więcej niż 10 kamperów w jednym miejscu nie dłużej niż trzy dni w tym samym miejscu przynajmniej 200 metrów od morza kilka kilometrów od najbliższego pola namiotowego kilka kilometrów od bazy wojskowej Zasady te nie obowiązują w regionach Andaluzja, Asturias, Aragon, Extramadura, Galicia, Navarra i Valencia, gdzie spanie na dziko jest zupełnie zabronione. W Cantabrii, Murcii i La Roja trzeba mieć specjalne pozwolenia na biwakowanie. Holandia Nie. Biwakowanie na własnych zasadach nie jest akceptowane, ale Holendrzy zaproponowali bardzo ciekawą alternatywę. Za 14,50 euro rocznie można korzystać z 150 pól namiotowych rozsianych po całym kraju. Czyż to nie jest znakomita oferta? Więcej na stronie Natuurkampeerterreiren. Mają też apkę. Islandia Tak. Islandia kusi do nocowania na dziko i jest to dozwolone w kilku przypadkach: na działce prywatnej lub państwowej w pobliżu dróg krajowych w miejscach niezamieszkałych na działce prywatnej lub państwowej w pobliżu dróg krajowych w miejscach zamieszkałych, jeśli nie ma w pobliżu pola namiotowego, lub campingu ani znaków zakazu z dala od dróg, na działkach prywatnych i państwowych, jeśli nie jest to wyraźnie zabronione (znaki) Dozwolone jest spędzenie jednej nocy w jednym miejscu. Nie wolno także spęczać nocy w camperach i przyczepach campingowych poza miejscami do tego wyznaczonymi. Weźcie też poprawkę na to, że Islandia przeżywa ogromne oblężenie turystyczne. Jeśli biwakujecie na dziko posprzątajcie po sobie na wulkaniczny błysk. Irlandia i Irlandia Północna Nie. Problem polega na tym, że większość wyspy to ziemia należąca do prywatnych właścicieli. Jeżeli uda Wam się znaleźć nie zajęty skrawek przestrzeni, możecie się rozbić, jest to przez mieszkańców tolerowane. Kosowo Tak. Bardzo miłe i przyjemne miejsce do podróżowania z namiotem na dziko. Należy zachować ostrożność względem terenów na których toczyły się działania wojenne. Wciąż mogą tkwić tam miny. Łotwa Tak. Legalne, akceptowane i tolerowane. Odpuście tylko parki narodowe i obszary chronione. Dla własnego komfortu możecie też nieco oddalić się od miejsc zamieszkanych. Litwa Tak. Podobna kultura nocowania na dziko jak w Estonii i Łotwie. Kraje nadbałtyckie trzymają się mocno razem w tym aspekcie. Luxemburg Nie. Brak miejsca 🙂 Lichtenstein Nie. Ale tego nie jestem w 100% pewny. Nie udało mi się do końca potwierdzić tej informacji. Jeśli nie wiadomo do końca, że wolno, wolę przyjąć, że nie wolno. Macedonia Nie. Prawnie nie, ale w praktyce przepisy nie są stosowane. Trek po macedońskich górach z namiotem za pazuchą to może być jedna z bajek, w której zechcielibyście się znaleźć. Malta Nie. Żeby spać na dziko na Malcie potrzebne są specjalne pozwolenia, o które można wystąpić do przedstawicieli lokalnych władz. Nie wiem czy jest sens się trudzić, bo na Malcie jest kilka przyjemnie położonych pól namiotowych a rozmiar wyspy nie nastręcza problemu w dotarciu do nich. Niemcy Nie. W Niemczech jest podobnie jak w Austrii i Czechach – jeden biwak bez namiotu na jedną noc w jednym miejscu. Nie daje to żadnego komfortu podróżowania na dziko z namiotem. Mołdawia Tak. Jedynym problemem może być znalezienie dobrze osłoniętych miejsc, gdyż poza miastami Mołdawia to głównie łąki i pola. Świetnym pomysłem na Mołdawię jest podróż rowerowa połączona z nocowaniem na dziko. Jak się zabrać za podróżowanie po Mołdawii pisałem ostatnio w poradniku Jak podróżować po Mołdawii? Norwegia Tak. W Norwegii istnieje kult spędzania czasu na łonie natury i idzie za tym pełne prawo obywateli i turystów do spędzania nocy na dziko. W górach i totalnej dziczy nie ma ograniczeń co do ilości noclegów. W miejscach zamieszkałych trzeba rozbić się przynajmniej 150 m od najbliższych zabudowań i można tak spędzić maksymalnie dwie noce. Polska Tak. EDIT: Od 21 listopada 2019 do 23 listopada 2020 można nocować na dziko na terenie Lasów Państwowych w wyznaczonych obszarach. Lasy Państwowe uruchamiają pilotażowy program, który ma ułatwić spędzanie czasu na łonie natury miłośnikom przyrody. Oto mapa miejsc, w których można legalnie biwakować na dziko: źródło: Lasy Państwowe W Polsce możecie też legalnie nocować na dziko na plażach nad jeziorami i rzekami oraz łąkach (dziękuję za komentarze). Dla wielu może to być zaskoczeniem, (bo przecież nie raz w spokoju nocowało się przecież gdzieś w lesie, czy nad jeziorkiem, prawda?), ale polskie przepisy nie zezwalają na spędzanie nocy w lasach, czy plażach. W Polsce można rozbić się w miejscach do tego wyznaczonych, ale wtedy chyba nie do końca jest to nocowanie na dziko. Portugalia Nie. Szczególnie w sezonie przestrzega się przez biwakowaniem na dziko. Ze względu na wysokie ryzyko wzniecenia pożaru Portugalia zachęca do korzystania z pól namiotowych. Bardzo restrykcyjnie Portugalia podchodzi do plaż. Niektóre są monitorowane. Rumunia Nie. Oficjalnie. W praktyce wiele osób podróżuje po Rumunii z namiotem. Lubią to też robić miejscowi, co nie znajduje zbyt wielu przeciwników. Przepis o zakazie biwakowania jest w Rumunii w zasadzie martwy. Rosja Tak. Jakże mogłoby być inaczej? Odradza się nocowanie blisko zabudowań. Serbia Tak. Wszędzie poza miejscami, w których jest to wyraźnie zabronione jak parki narodowe itp. Słowacja Tak. Wyjątki stanowią miejsca chronione poziomu 3 (parki narodowe i rezerwaty) oraz lasy. Obóz musi być rozbity przynajmniej 50 m od lasu. W tym wypadku las jest rozumiany jako pole oznaczone jako las na mapie. Nie wolno rozpalać ognisk. Słowenia Nie. Wg. przepisów nie wolno biwakować w Słowenii. Szczególnie odradza się spędzanie nocy na dziko w pobliżu najbardziej popularnych atrakcji turystycznych. W pozostałych częściach kraju sami Słoweńcy biwakują chętnie. Szkocja Tak. Przepisy pozwalają na spanie na dziko w Szkocji. Zasadą jest rozbijanie się z dala od dróg i ludzkich osiedli. Zasady: nie wolno pozostawiać śladów palenisk nie wolno rozbijać się w miejscach, w których jest już dużo ludzi śmieci zabieramy ze sobą Przyda Wam się także zapoznać z Scottish Outdoor Access Code, czyli kartą praw i obowiązków osób spędzających czas na łonie natury. Szwajcaria Nie. Szwajcarzy nie zdecydowali się zezwolić na nocowanie na dziko i grożą ca to bardzo wysokie kary. Akceptowane jest obozowanie powyżej poziomu lasu w górach, ale poza obszarami chronionymi. Szwecja Tak. W jednym miejscu można pozostać max. 2 dni. Szwedzi postanowili ułatwić turystom podejmowanie decyzji o rozpaleniu ognisk i wymyślili aplikację BRANDISK Ute, dzięki której można sprawdzić czy w danym miejscu jest to dozwolone. Turcja Tak. Jest legalne. Oficjalna strona turystyki w Turcji prosi jedynie o: zakopywanie kału z dala od źródeł wody niepozostawianie śladów palenisk/używanie palnika nie ścinanie i nie uszkadzanie drzew zabieranie ze sobą śmieci Ukraina Tak. Newralgicznymi miejscami są strefy przygraniczne, gdzie można spodziewać się kontroli. Walia Nie. Zasady takie same jak w Anglii. Węgry Tak. Z czymże trudno znaleźć tu przyjemne miejsce do noclegu na dziko, które nie jest rezerwatem natury, albo prywatną własnością. Włochy Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Decydując się na spędzanie nocy na dziko pamiętajcie jeszcze, bez względu na kraj, o kilku uniwersalnych zasadach. Trzeba ich bezwzględnie przestrzegać: uważajcie na ogień. Jeżeli rozpalacie ognisko, gotujecie na palniku, kontrolujcie co się dzieje a po ukończeniu czynności zadbajcie by wszystko zostało wygaszone uważajcie na dzikie zwierzęta. Nie przeszkadzajmy im, nie karmimy, nie zwracajmy na siebie uwagi, nie wydzierajmy się. Traktujmy nocowanie na dziko jakbyśmy byli u kogoś w domu w parkach narodowych, rezerwatach można nocować na dziko tylko i wyłącznie w wyznaczonych do tego miejscach. Chyba, że jest napisane inaczej uważajcie na strefy militarne, przygraniczne i tereny zaminowane. jeżeli jesteście na czyjejś ziemi w pierwszej kolejności pytajcie właściciela o zgodę. Również nie życzycie sobie, żeby ktoś obcy rozbijał się na Waszej działce bez poinformowania. Jakie są Wasze doświadczenia z nocowaniem na dziko w europejskich krajach? Mieliście jakieś niezaplanowane spotkania z policją? A może zupełnie nieświadomie spędziliście kilkanaście noclegów pod namiotem, tam gdzie nie powinniście tego robić? Jestem ogromnie ciekaw jak wyglądało to u Was w praktyce. A jeżeli nigdy nie mieliście okazji nocować na dziko dajcie znać, od którego kraju najchętniej byście zaczęli.
Trzy lata temu Ania i Kamil gościli nas w swoim ateńskim domu, a my korzystaliśmy pełnymi garściami z uroków tego śródziemnomorskiego kraju. Kilka dni spędzonych w Grecji pozwoliło nam nacieszyć się słońcem, ciepłym morzem, tamtejszym przyjaznym klimatem i oczywiście zwiedzić Ateny oraz bliższe i dalsze okolice. Kiedyś baza szwedzkiej floty wojennej. Położona na 33 wyspach i uznana za najsłoneczniejsze miasto w Szwecji. Zabieramy Was w jednodniową wycieczkę po Karlskronie. Do centrum Karlskrony, położonego na wyspie Trosso, dojeżdżamy z terminalu promowego autobusem numer 6. Wysiadamy na przystanku przy Hoglands park. Jest sobotni poranek, jeszcze przed godziną 9 rano – miasto śpi, otwartych jest jedynie kilka kawiarni oraz McDonald’s za rogiem. Tam właśnie kroki kieruje większość Polaków, którzy tak jak my przypłynęli do Szwecji na jeden dzień. W McD można napić się kawy (ceny wahają się między 17 a 21 SEK) oraz skorzystać z bezpłatnego internetu bezprzewodowego. Idąc dalej w górę dochodzimy do głównego placu w Karlskronie – Stortorget. Na środku Wielkiego Rynku znajduje się pomnik króla Karola XI, który założył miasto, a teraz dumnie podziwia swoje dzieło. Tuż obok znajduje się Kościół Fryderyka, kościół Trójcy Świętej, ratusz Rådhuset oraz stara wieża ciśnień w formie średniowiecznego zamku. Miasto powoli budzi się do życia – na rynku pojawiają się lokalni sprzedawcy, kupić można od nich nie tylko owoce i warzywa, ale również kwiaty czy artykuły gospodarstwa domowego. Przy Stortorget 2 znajduje się punkt informacji turystycznej – pracownicy chętnie udzielają ciekawych informacji, co warto zobaczyć w Karlskronie i okolicach, możemy zaopatrzyć się w bezpłatną mapkę miasta czy rozkład promów pływających na pobliskie wysepki. Informacja jest czynna przez cały rok od poniedziałku do soboty. Idąc na zachód popularną ulicą handlową Ronnebygatan dojdziemy na nabrzeże, gdzie cumują łódki, a gdzie również znajduje się kiedyś tętniący życiem targ rybny Fisktorget. O czasach świetności tego miejsca przypomina rzeźba Rybaczki. Tuż obok znajduje się świetne miejsce na piknik oraz podziwianie panoramy miasta od strony morza – Stakholmen to skalista, jedyna niezabudowana wysepka w centrum miasta. Chętnie odwiedzana przez turystów oraz lokalnych mieszkańców. Przy nabrzeżu znajduje się Muzeum Regionu Blekinge – poza sezonem wakacji letnich wejście do muzeum jest bezpłatne, w okresie od 1 czerwca do 31 sierpnia bilet wstępu kosztuje 60 SEK. Ekspozycja poświęcona jest codziennemu życiu mieszkańców regionu Blekinge. Na tyłach muzeum znajduje się plac zabaw z charakterystycznymi czerwonymi domkami, łódką, stajnią i piaskownicą. Dostępny jest bezpłatny internet bezprzewodowy. Kierując się ulicą Ronnebygatan na wschód dojdziemy na wyspę Stumholmen, która przez ponad 300 lat służyła jako teren wojskowy. Znajduje się tu Muzeum Morskie (Muzeum Marynarki Wojennej) – chyba najchętniej odwiedzane miejsce w Karlskronie. Wejście do muzeum jest płatne 130 SEK dla osoby dorosłej, dzieci poniżej 18 roku życia wchodzą za darmo. W środku znajdziemy bogatą kolekcją XVIII-wiecznych modeli okrętów, broń artyleryjską i broń palną, możemy też zobaczyć, jak wyglądało życie na okręcie. Podczas zwiedzania muzeum możemy wejść do krótkiego tunelu podwodnego i przejść się wśród szczątków okrętu liniowego z XVIII wieku. Nowością w muzeum jest łódź podwodna HMS Neptun. Na wyspie Stumholmen można odpocząć na zielonej trawie, a w sezonie letnim kąpać się w morzu, dzieci znajdą dla siebie rozrywkę na placu zabaw, małej plaży czy zjeżdżalni w kształcie ludzkiej głowy. Na główną wyspę Trosso wracamy mostem i kierujemy się na północ, skąd odpływają bezpłatne promy na wyspę Aspö. Rejs trwa około 25 minut, a po drodze możemy podziwiać panoramę Karlskrony. Na południe od Stumholmen znajduje się z kolei Nabrzeże Królewskie oraz Bastion Aurora – to tu mieszkańcy Karlskrony witali królów Szwecji przybywających do miasta od strony morza. Różowo-biały budynek to dawna rezydencja gubernatora regionu, obecnie burmistrza. Tu znajduje się także jeden z największych drewnianych kościołów w Szwecji: Amiralitetskyrkan oraz drewniana rzeźba Rosenbom, która pełni funkcję skarbonki na datki dla ubogich. Dobrze zachowany układ przestrzenny miasta z szerokimi ulicami i monumentalną barokową architekturą sprawiły, że Karlskrona została w 1998 roku wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miasto można spokojnie zwiedzić na piechotę w jeden dzień, można też wypożyczyć rowery. Karlskrona ma w zanadrzu atrakcje dla każdego, rodziny podróżujące z dziećmi na pewno nie będą się tutaj nudzić. W sumie w Karlskronie spędziliśmy niemal 10 godzin i udało nam się zobaczyć wszystkie najważniejsze atrakcje w mieście i popłynąć jeszcze na wyspę Aspö. W Szwecji za niektóre świadczenia trzeba zapłacić, mimo że w Polsce są bezpłatne. Nie są one zwracane przez NFZ. Oto przykładowe, płatne świadczenia w Szwecji i ich szacunkowe koszty: wizyta u lekarza pierwszego kontaktu i specjalisty – opłata jest różna, w zależności od regionu, i wynosi od 100 do 450 koron szwedzkich, Gullholmen Gullholmen, typowa szwedzka wyspa położona na zachodnim wybrzeżu kraju. Rozwinęła się bardzo dzięki rybołówstwu w okresie obecności dużych ławic śledzi. Ściągała wtedy mieszkańców, którzy korzystając z obowiązującego na terenie wyspy prawa mogli sobie „brać” kawałek ziemi na własność i się budować. Dlatego też jest tam dosyć ciasno, bo zabudowania stoją jedno przy drugim, nieraz zachodząc na siebie dachami. Wraz ze spadkiem ilości śledzia w tamtejszych wodach zmniejszała się ilość mieszkańców, którzy przenosili się w inne rejony Szwecji. Obecnie stałych mieszkańców wyspy jest niewielu, bo około 100-120. Z kolei latem jest tu tłoczno jak we Władysławowie. Bo zjeżdżają się na Gullholmen Szwedzi, którzy swój miesięczny urlop zamiast w Egipcie wolą spędzić w swoim kraju. I wcale im się nie dziwię, bo szwedzkie wybrzeże jest urocze, klimat przyjazny (nie musisz się z duchoty chować w klimatyzowanym pokoju, tylko cały dzień możesz spędzać na skałach muskany morską bryzą), kawę w kawiarniach podają po szwedzku (mocną, z ekspresu przelewowego, z dolewką w cenie), bułeczki cynamonowe są na wyciągnięcie ręki a w ramach dziennej dawki ruchu można wskoczyć na swoją żaglówkę i zrobić rundkę po archipelagu. Gullholmen Gullholmen to wyspa, na której obserwować możemy „szwedzkość”, bo na wyspie wypoczywają tylko rodowici Szwedzi. Nie ma tu Arabów (tak powszechnie obecnych chociażby w Göteborgu), nie ma czarnoskórych, a obywatele ze wschodniej Europy pojawiają się pewnie tylko po to by odmalować jakiś dom od czasu do czasu. Jest za to typowy klimat nadmorskich szwedzkich wysepek, do których dostajemy się promem zostawiając auto na stałym lądzie. Jest jedna główna promenada, wzdłuż której usytuowane są kawiarnie i restauracje serwujące krewetkowe kanapki i homary. Są budki z jednymi z najlepszych lodów świata, o porcjach potrójnie większych niż w Polsce. Są małe sklepiki z ubraniami w stylu żeglarskim i marynistycznymi pamiątkami. Na Gullholmen była też mała dziewczynka, która otworzyła punkt sprzedaży lemoniady nie zapominając przy okazji o marketingu (po całej wyspie rozwiesiła kartki z ręcznie wypisaną informacją, gdzie dostaniemy najlepszą lemoniadę i truskawki 🙂 ). Stenstuga Jako jedna z najstarszych rybackich wiosek w Szwecji, nie zapominając o swojej historii, Gullholmen udostępniło turystom też kilka zabytków – najstarszy dom na wyspie Stenstuga (otwarty tylko dwa dni w tygodniu, kiedy my tam byliśmy akurat był zamknięty), Skepparhuset (Skipper’s House) z XIX w., czy kilka muzeów. Ja na wyspach najbardziej lubię wędrówki po skałach od strony otwartego morza i urocze czerwone domki na łódki. Na Gullholmen urzekły mnie dodatkowo stare czerwone magazyny usytuowane wzdłuż wybrzeża, obecnie przerobione na hotele, domki letniskowe i kawiarnie, przed którymi wylegiwali się odpoczywający na wyspie Szwedzi. Moje umiłowanie do tej rybackiej skandynawskiej architektury zostało jeszcze wzmocnione… Gullhomen może być doskonałą propozycją na jednodniową wycieczkę z Göteborga. Żeby się tutaj dostać najlepiej jest wynająć auto. Dojazd z Göteborga trasą E6 w kierunku północnym od miasta, przez wyspy Tjörn i Orust. Następnie ok. 10 minut promem z Tuvesvik – auto zostawiamy na parkingu, na prom wchodzimy pieszo. Wyspę zwiedza się pieszo. Najlepiej zagubić się pomiędzy domami, wędrować bez celu, by wreszcie dotrzeć na skały nad samym morzem. Na Gullholmen na turystów czekają: Stenstuga – dom z XIX wieku Skepparhuset (Skipper’s House) kościół Gullholmens Kyrka Paracetamol / Paracetamolum (Paracetamol) Har effekt i 4-5 timmar. (Działa przez 4-5 godzin.) Ge smärtstillande effekt inom cirka 30 minuter. (Efekt przeciwbólowy po ok. 30 minutach.) Alvedon to Sveriges mest använda tablett för tillfälligt värk och feber (Najpopularniejszy w Szwecji lek na ból i gorączkę). Spis treściDZIEŃ 1:PROM GDYNIA – KARLSKRONADZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNAVIMMERBYNocleg w marinie w SIGTUNADZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPINGMAVIKENS CAMPINGDZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPINGDZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKKDZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIKDZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYAPodobne wpisy Plany były różne. Najpierw mieliśmy od razu z Karlskrony ruszyć na zachód w stronę Oslo i potem w stronę Flam. Żartowaliśmy czy uda nam się dotrzeć na Lofoty, ale przecież nikt nie trakował tego poważnie. W końcu na podróż po Norwegii mieliśmy jakieś 16 dni. Mało, by uderzyć tak daleko. O wszystkim jednak zadecydowała pogoda. Prognozy były tak złe, że 2-3 dni przed wyjazdem myśleliśmy o tym, czy całkiem nie zmienić kierunku. Czy nie jechać do Hiszpanii albo gdziekolwiek indziej, gdzie prognoza nie pokazuje deszczu non stop. Tak znaleźliśmy się w Szwecji. Nasza trasa to mix planowania i spontanu. O Lofotach rozmawialiśmy dłuuuugo, już zrezygnowaliśmy, ale rozmowa na Facebooku i spotkanie z Łucją w Jokkmokk sprawiło, że zmieniliśmy zdanie. Nasza trasa na Lofoty to urocze miejsca, malownicze kempingi, zwłaszcza jeden ulubiony, atrakcje dla dzieci. Przyda się? No to lecimy!:) DZIEŃ 1: PROM GDYNIA – KARLSKRONA To już wiecie!:) Więcej o naszych doświadczeniach na promie pisałam TU. DZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNA VIMMERBY Malownicza wioska Astrid Lindgren. Dzieciaki szaleją – nasze wrażenia i dużo zdjęć z tego magicznego miejsca znajdziecie TU. Z Karlskrony jedziemy niemal pustą drogą -200 km. Nocleg w marinie w SIGTUNA Sigtunę, kawałek za Sztokholmem, wybierają nasi znajomi – ma być ładnie i urokliwie, a przed nami jakieś 340 km. Jest super! Piękne widoki. Marina, łódki, restauracja na wodzie i nocleg na parkingu z widokiem na wodę. Śniadanie, które jedliśmy w Sigtunie to niezmiennie moje ulubione. Rano obowiązkowo spacer po kolorowej uliczce, gdzie nawet supermarket wygląda malowniczo, pyszne kanelbulle w rękę i ruszamy dalej. DZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPING Po poranku w Sigtuna śmigamy dalej na północ. Tym razem postój wybieramy ze względów strategicznych (w połowie drogi, po niecałych 200 km, by dzieciaki nie były zbyt zmęczone)… i kulinarnych. Łukasz wyszukuje malowniczą AxmarBrygga – niesamowicie klimatyczna restauracja, nad wodą, świetne jedzenie – ryby, śledź, bardzo dobre desery i malownicza okolica, by wybiegać dzieciaki. MAVIKENS CAMPING Z Axmarbrygga robimy 280 km w stronę miejsca, w którym spędzimy noc. Najpierw zaglądamy na parking z widokiem na niesamowity most. Tam jest jednak za głośno i za tłoczno, by rozłożyć się na noc. Śpimy w okolicy Mjallom na zachwycającym Mavikens Camping. Czerwone domki, bardzo dobra infrastruktura, fiordy, woda i zupełnie na uboczu nasze kampery. Bajka! DZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPING Ta bajka sprawia, że w piątek lenimy się i spędzamy powolny poranek, przedpołudnie i popołudnie odpoczywając, spacerując i podziwiając okolicę. Atrakcji jako takich dla dzieci brak, ale jest przyroda, woda, patyki, gry i towarzystwo – czego chcieć więcej? 🙂 Leniwy dzień sprawia, że długo biwakujemy w Mavikens i odpuszczamy jakiekolwiek inne atrakcje w dzień. Wybieramy kolejny kemping niecałe 300 km na północ. Burtrask Camping wita nas temperaturą 13 stopni i mocnym wiatrem. Może właśnie to sprawia, że nie jestem jego fanką, nawet pomimo cudnego różowego nieba. Dzień 5 zaczynamy lekką depresją – mokro i zimno! Uciekajmy! DZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKK Cel: Jokkmokk, miasto Samów, ludu Północy. Po drodze, trochę dzięki marudnej Jagodzie znajdujemy miejsce niczym z bajki: wodospad w Storfosen. Niesamowite widoki, idealne miejsce na spacer lub na piknik. Spędzamy tam trochę czasu i na wieczór docieramy do Jokkmokk. Arctic Camp Jokkmokk to raj dla dzieciaków! Wielki kemping z jeziorem, gigantycznym placem zabaw, basen, sklepikiem, salą do bilarda, restauracją. Dzieci nie widzimy wcale – do późnej nocy latają po placu zabaw. DZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIK Jokkmokk na początek. Po śniadaniu na trawie (nie pada, nie wieje, jest więcej niż 13 stopni) i małym szale na placu zabaw. Po spotkaniu z Łucją, która wywraca nasza plany do góry nogami, ruszamy do kluczowej atrakcji w Jokkmokk, czyli Ajtte – Swedish Mountain and Sami Museum. Jak sama nazwa wskazuje muzeum poświęcone jest lokalnej kulturze i życiu ludu Samów zamieszkującego te tereny od lat. Do oglądania masa tradycyjnych ubrań, narzędzi, namiotów, w których Samowie mieszkali, a do tego przeróżne atrakcje dla dzieciaków łącznie z zabijaniem komarów na czas 😉 Gdyby to było w życiu takie proste…. 🙂 Nam najbardziej podobał się zimowy pokój, w którym można poczuć trochę tutejszej zimy. Na miejscu jest też restauracja, gdzie można spróbować tutejszego przysmaku numer 1, czyli mięsa z renifera. Renskav to jedna z typowych szwedzkich potraw – gulasz z renifera, ziemniaki, żurawina. Próbujemy też delikatnie wędzonego mięsa z renifera oraz marynowanego w sałatce. U mnie bez zachwytu, reszta zadowolona. Z Jokkmokk podjeżdżamy do Kiruny nakarmić renifery, posiedzieć trochę nad jeziorem, a potem już trasa do Narvik. Tam śpimy, by Dnia 7 dojechać na Lofoty 🙂 Trasa do Narvik, której Google Maps zaznaczyć mi nie chcą jest absolutnie zachwycająca – pustkowie, góry, śnieg w oddali, a po w sierpniu cudowne różowe niebo. Bajka! DZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYA Pobudka w Narvik dość traumatyczna. Ledwo wstaję z Jagodą, ledwo otwieram oczy po nocy z akompaniamentem deszczu, a tu ktoś wali do drzwi. Pod kamperem nasi znajomi, z którymi podróżujemy i jakiś długowłosy Norweg. Kamper się zakopał w mule. “Budź Łukasza, bo będzie jeszcze gorzej!”…. tu powinnam zakończyć znanym hasłem “to be continued”, ale Wy już wiecie, że dojechaliśmy na Lofoty – do Svolvar, do urokliwego Kabelvag, aż wreszcie na plażę Gimsoya… ale to już inna historia 🙂 Poniżej zobaczycie wszystkie punkty na mapie (Google Maps odmówił zaznaczenia trasy, gdy wpisałam mu Jokkmokk – nie mam pojęcia, czemu) i dotychczasową trasę na Lofotach 🙂 POKAŻ WSZYSTKIE PYTANIA. Świadkowie Jehowy w Szwecji – społeczność wyznaniowa w Szwecji, należąca do ogólnoświatowej wspólnoty Świadków Jehowy, licząca w 2022 roku 22 464 głosicieli, należących do 281 zborów (w tym ponad 90 obcojęzycznych). Na dorocznej uroczystości Wieczerzy Pańskiej w 2022 roku zgromadziło się 34 365
Strona głównaza darmo w sztokholmieMuzeum koników i inne ciekawostki na Gamla Stan Nie, to nie będzie kolejny post z serii spacer uliczkami Gamla Stan, choć akurat takich zdjęć mam na dysku setki. Nie przeczytacie tu też o zamku królewskim, katedrze czy Muzeum Nobla, bo o dwóch pierwszych już na blogu pisałam, a ostatnie wybitnie mi do gustu nie przypadło. Dziś będzie za to o kilku bardziej lub mniej znanych punktach na mapie sztokholmskiej starówki, o które – moim skromnym zdaniem – warto zahaczyć podczas zwiedzania szwedzkiej stolicy. A zatem, zaczynajmy ;). ŻELAZNY CHŁOPIEC Chyba każde większe miasto ma taką swoją atrakcję turystyczną, którą nazywa się sekretną czy nieznaną, bo może w przewodnikach rzadziej o niej piszą, ale i tak przyciąga turystów. W Sztokholmie taką ciekawostką jest zdecydowanie posążek żelaznego chłopca (järnpojke), znajdujący się na placu za kościołem fińskim od 1967 roku. Autorem figurki jest Liss Eriksson. Co najbardziej przyciąga w figurce, to jej rozmiar – żelazny chłopiec liczy sobie zaledwie 15 cm, co czyni go najmniejszych pomnikiem w Sztokholmie. Dodatkową atrakcją są także jego ubrania – co rusz ktoś zakłada mu jakiś szalik i czapeczkę, więc zaglądając za kościół fiński, nigdy nie wiemy, w jakim stroju chłopiec nas przywita. Jak widać na poniższym zdjęciu, w zimie doczekał się nawet pelerynki… i znicza na rozgrzewkę ;). KAMIEŃ RUNICZNY Kamienie runiczne uwielbiam i zjeździłam całkiem ładny kawałek wokół Sztokholmu, by tylko zobaczyć coś nowego. O ile, oczywiście, przymiotnik nowy może w jakimkolwiek stopniu opisywać takie zabytki ;). Taką wycieczkę po okolicy bardzo polecam, ale jeśli czasu nie starczy, a i tak chcecie zobaczyć jakiś kamień runiczny – wystarczy rozejrzeć się po Gamla Stan. Bo taką ciekawostkę znajdziemy w budynku na rogu Prästgatan i Kåkbrinken. Jakim cudem kamień znalazł się w fundamentach budynku, dokładnie nie wiadomo - zapewne trafił na plac budowy wśród innych kamieni i po prostu go wykorzystano, nic się przecież nie może zmarnować… Według szacunków archeologów, kamień pochodzi z końca XI wieku, czyli jest starszy od samego Sztokholmu ;). PUB AIFUR [ Źródło: Google Maps ] Jest to doświadczenie, które może dać po kieszeni, ale zapewniam – warto się wykosztować. Aifur to coś pomiędzy pubem a restauracją, albo raczej: część przypomina pub, gdzie można na stojąco lub siedząco (jak znajdziecie miejsce ;) ) sączyć miód pitny, a część to klimatyczna restauracja w średniowiecznym stylu. Wyobraźcie sobie sytuację, że tuż przed wejściem na salę przebrany za Wikinga kelner dmie w róg, by móc w ciszy, która właśnie zapadła, obwieścić nadejście nowych gości. Po czym przedstawia Was wszystkim już ucztującym, a następnie prowadzi na Wasze miejsca. Po chwili kelnerka w średniowiecznej sukni przynosi napoje w glinianych kuflach, zespół na żywo gra tradycyjne utwory sprzed lat, a wszędzie wokół wiszą tarcze… wystrój pubu też jest w końcu mocno średniowieczny. Mimo cen odpowiednich do lokalizacji (za danie zapłacimy ok. 200-300 koron, a za szklankę piwa ok. 100 koron), miejsce przyciąga tłumy. Rezerwację można zrobić tylko dla większej grupy, więc zaglądając tam we trójkę bez rezerwacji, odstaliśmy w kolejce pewnie ze 2-3 godziny, zanim znalazło się dla nas miejsce… Ale i tak było warto ;) MÅRTEN TROTZIGS GRÄND Niewielka uliczka wiodąca z Västerlånggatan do Prästgatan jest powszechnie znana jako najwęższa uliczka w Sztokholmie. W najwęższym miejscu alejka Mårtena Trotziga – bogatego mieszczanina niemieckiego pochodzenia, mieszkającego w Sztokholmie na przełomie XVI i XVII wieku – liczy sobie zaledwie 90 centymetrów. Ściany są ozdobione licznymi graffiti, a zrobienie sobie tam zdjęcia bez innych turystów wymaga ogromnej cierpliwości… albo przyjścia tam wcześnie rano ;). MUZEUM DREWNIANYCH KONIKÓW Położone tuż przy rynku, na lewo od Muzeum Nobla, nie przyciąga zbyt wielu turystów. Większość mija Muzeum drewnianych koników bez zaszczycenia go nawet spojrzeniem, traktując je jako kolejny sklep z pamiątkami. A przecież wszyscy wiedzą, że na Gamla Stan pamiątki są najdroższe, więc lepiej rozejrzeć się za sklepami nieco dalej od rynku… A to błąd, bo choć w budynku mieści się też sklepik, to jednak właśnie to niewielkie muzeum z darmowym wstępem jest zdecydowanie warte wizyty. Choć muzeum nie jest duże, to jednak posiada kilka ciekawych obiektów – oczywiście, zakładając, że lubicie koniki z Dalarny ;). Sporo z nich jest wystawionych na sprzedaż, choć zakupy w tym miejscu mogą nieźle dać po kieszeni - za większego konika zapłacimy nawet koron ( zł). Mi najbardziej przypadły do gustu maleńkie koniki – do niektórych dostawiano nawet lupy, bo inaczej nie dałoby się im dokładnie przyjrzeć! Jak już wspomniałam, wstęp do Muzeum drewnianych koników jest darmowy. Od maja do grudnia muzeum jest otwarte codziennie, w marcu i kwietniu tylko od wtorku do soboty, zaś w styczniu i lutym – jeśli naszłaby nas ochota na zajrzenie do środka, musielibyśmy umówić się na indywidualne zwiedzanie. Naturalnie na Gamla Stan znajdziecie dużo więcej pięknych i ciekawych miejsc, do których zdecydowanie warto zajrzeć. A najlepiej po prostu schować mapę i przewodnik do plecaka i po prostu pozwolić sobie pobłądzić po tych małych, klimatycznych uliczkach… Bo Gamla Stan jest piękne o każdej porze roku :)
Gj1HK. 63 311 178 223 2 239 263 247 349

kawałek grecji w szwecji